applefobia
Applefobia


Loading...

Nowe MacBooki, nowe kłopoty...

Ledwo co nowiutkie, pachnące amelinium i procesorami Haswell, cieniutkie MacBooki Pro trafiły w ręce pierwszych userów, a znów okazało się...

Ledwo co nowiutkie, pachnące amelinium i procesorami Haswell, cieniutkie MacBooki Pro trafiły w ręce pierwszych userów, a znów okazało się, że kupowanie premierowych produktów Apple to ruletka, przy której rosyjska zabawa z rewolwerem wygląda niewinnie niczym loteria fantowa na parafiadzie.

Spora grupa makjuzerów w paroksyzmie przedwczesnej fascynacji zdążyła już kupić najnowszego MacBooka Pro, aby obnosić swój kreatywny profesjonalizm po okolicznych Starbucksach. Niestety, niektórzy nie zdążyli nawet wyjść z domu, bowiem jak się okazuje, nowy laptop Apple posiada dość specyficzną przypadłość, która skutecznie uniemożliwia jego używanie.

Objawy są takie, że w dowolnym momencie pracy (tzn. lajkowania na Fejsie czy cropowania fotek do kwadratu) trackpad i klawiatura przestają reagować, a cudowny OS X wiesza się jak piracki Windows 98 na Pentium II 333 MHz. Jedynym skutecznym rozwiązaniem jest restart MacBooka i rozruch od nowa. Chwała bogom, że przynajmniej przycisk zasilania nadal działa... Niektórym podobno udaje się też odzyskać kontrolę nad maszyną przez zamknięcie dekla i ponowne wybudzenie Macbooka.

Oczywiście te zabiegi pomagają w umiarkowanym zakresie, bo tylko do następnej nieuchronnej zwiechy, którą leczy się kolejnym resetem albo wachlowaniem pokrywą. I tak do us.anej śmierci w obłokach amazingu i ameliniowego pyłu z zawiasów. Albo do zadławienia się ameliniowymi wiórami wygryzionymi w rozpaczy z przecudnej cienkiej obudowy MacBooka...

Zagadkowe jest to, że ta przypadłość nie dotyka starszych MacBooków Pro ze zaktualizowanym przez userów Mavericksem, a jedynie dwa premierowe modele 13 i 15 cali z Mavericksem instalowanym fabrycznie przez Apple. Ha! Czy trzeba lepszego dowodu, że hermetyczny, niezwykle zaawansowany technologicznie ekosystem Apple to bardzo specyficznie środowisko, w którym stwarza się, a następnie heroicznie zwalcza problemy nieznane w innych systemach?

Jak twierdzą znawcy tematu, przyczyną ekstrawaganckiego zachowania MacBooków może być wewnętrzny konflikt pomiędzy systemem a nowymi bebechami MacBooka Pro, czyli ewidentny efekt ścisłej współpracy kupertyńskich inżynierów i programistów. Oczywiście, gdyby w chińskich fabrykach Apple istniało coś takiego jak kontrola jakości, ta usterka mogłaby zostać wykryta jeszcze przed skierowaniem MacBooków do sprzedaży, co pozwoliłoby uniknąć kompromitacji. A tak, to nawet nie ma na kogo winy zwalić...

Wygląda na to, że zamiast testów jakościowych, Apple zastosowało własną, nieco zmodyfikowaną wersję znanego z motoryzacji "testu łosia". W wersji Apple polega ona na tym, że najpierw opowiada się głupoty na konferencji, potem wystawia się nowego MacBooka w sklepie, a łosie kupują go w ciemno bez zastanowienia. Później nieszczęśliwcy oczywiście piszą rozpaczliwe posty na forum pomocy technicznej Apple, lamentując, że coś się wiesza i tygodniami modlą się o poprawkę do systemu, ale test łosia jest już zaliczony...

Stało się już uświęconą tradycją, że Apple coraz częściej nie może sobie poradzić z opanowaniem własnych, nowych produktów. Ale żeby nie umieć napisać działających sterowników trackpada i klawiatury do autorskiego, homogenicznego systemu operacyjnego, działającego na zaprojektowanym przez własnych inżynierów komputerze? Wszystko wskazuje na to, że Apple powierzyło pisanie sterowników młodocianym pakistańskim informatykom-wolontariuszom po świeżo ukończonym internetowym kursie programowania. Dzięki temu udało się zrobić spore oszczędności, co poskutkowało przyjętą przez fanbojów z wielkim entuzjazmem niższą ceną nowych MacBooków Pro.

A morał? Ci, co tak ochoczo rzucają się na nowości Apple, wciąż nie mogą pojąć, że przedwczesny zakup premierowych produktów "designed in California" to sport wysokiego ryzyka. Wygląda na to, że szansa na trafienie bezawaryjnego sprzętu jest mniejsza niż na to, że pierwsze z brzegu danie wybrane z menu w wietnamskim barze nie okaże się kebabem z ratlerka. Liczycie na to, że traficie bezawaryjną nówkę-sztukę? Dobre sobie... Już prędzej można się spodziewać, że żrąc ziemię z kretowiska, znajdziecie złotego denara Bolesława Chrobrego...


CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!



usterka 7614319690729176859

Strona główna item

Bądź na bieżąco



REKLAMY






Losowy wpis z archiwum

Archiwum bloga